Pożar.


źródło: archiwum domowe

Lubię ciszę. Najlepiej konkretnie przerwaną. Przerwaną jak przerwany sen. Lubię dobrze zacząć dzień. Lubię się uśmiechać, tuż po przebudzeniu. Lubię zacząć dzień z przeświadczeniem, że czas wstawać bo jest pożar w remizie. Lubię takie wiadomości. Nie dlatego, że jestem piromanką. Ognia generalnie też się boję. Zrywam się jednak do gaszenia, uświadamiając sobie, że nie jestem strażakiem. Pożaru nie było, to tylko sms. 

A tak często  z tą gaśnicą wezwana na alarm latam…

Mogę narzekać, że nie dostaję kwiatów. Mogę, ale po co. Lubię w drodze z pracy zrobić sobie prezent. Lubię wejść po cięte żonkile. A potem włożyć je do szklanki od pepsi, bo nie mam wazonów. Ale lubię te szklanki, bo ktoś też mnie lubi. Dlatego je mam. Zwyczajnie, po prostu.

Mogę się złościć przy kasie w sklepie. Ale po co. Mogę się obruszyć, że ktoś patrzy co mam w koszyku. Mogę się pogniewać, że ta pani, która mi mówi, że rok temu miała chore nerki, i dwa nakłucia, i sina była i granatowa mnie pyta, czy nie boję się przytyć. I patrzy ona na tą taśmę, wiejskie ziemniaczki masło z solą, chipsy, czy tam cipsy, jak kto woli. Ale się nie gniewam. A ona mi chyba jednak pożałowała, bo porzygałam się prawie. Choć to może łakomstwo. Ale ja lubię być łakoma.

Mogę mówić, że nic nie powiem, choć powiem tak czy inaczej, bo ja dużo lubić mówię. Lubię ciepłe słowa, potokiem płynące. Lubię czyjąś uwagę, sobie poświęconą i tę komuś, tak bez podtekstów. Lubię szczerość ponad miarę i szereg pretensji dobrze wyważony.

I lubię chałwę, no i marcepan. Michałki orzechowe i krówki też. O czym mi przypomniano. 

Lubię móc.
Więc.

Mogę udawać, że jest fajnie. I zwyczajnie. I normalnie. Mogę udawać, że nic się nie stało, że niebo niebieskie i trawa zielona. I nie wypalona. I chmury też żadnej.

Mogę odbić piłeczkę. Mogę udawać, że ona we mnie nie uderzyła. Mogę udawać, że nie zostawiła śladu. Mogę ją przechwycić i rzucić dalej. Mogę nawet wybaczyć. Mogę czekać na jedno przepraszam.

Mogę, sobie przypomnieć, że można ciekawie, inaczej. 

Mogę, ale nie chcę.


I choć mój poziom empatii gdzieniegdzie zanika to wiem jedno.

Mogę wiele.

Bo niewiele mnie już zdziwi.


I choć pożar jest w remizie…

To już tak często z tą gaśnicą wezwana na alarm nie latam



Podobne wpisy

0 komentarze