Lubię Cię, ale trochę się rozglądam.



 
Na ścianie w pokoju wisi ogromna mapa. Prezent. Na niej różnokolorowe pinezki zaznaczające miejsca odwiedzone, planowane i wymarzone. Kilkanaście państw, setki miast, tysiące wspomnień i kilometrów. Na dole mapy legenda, bo każdy kolor oznacza coś innego. Przy jednej wisi zdjęcie. Chłopak i dziewczyna. Ona przymruża oczy i z głową lekko skręconą w lewą stronę patrzy jakby za siebie. Na szyi ma czarne koraliki zakończone dziwnego kształtu wisiorem z kości słoniowej. On stoi za nią, obejmuje ją jedną ręką w pasie, drugą trzyma kurtkę przerzuconą przez ramię. To jedyne ich wspólne zdjęcie zrobione w dodatku przez przypadek. Tak jakby ktoś tam wyżej nas wiedział, że te ułamki szczęścia trzeba uchwycić w kadr, udokumentować.

***

- Mogę o coś poważnego zapytać?

- Nie jestem dobrym materiałem na związek – przeczesuje jej włosy, przyciąga do siebie i wybucha śmiechem. Możesz, jasne, że możesz pytaj. Całuje ją w czoło, nie wyczuwa, że ona zaczyna drżeć, że szybciej oddycha.

Wstaje z jego kolan, cofa się lekko, jest zmieszana. Chwyta w dłoń dwa kubki, włącza ekspres do kawy.

- No więc? Rzuca w nią małą poduszką. Co chcesz wiedzieć? O co chciałaś zapytać?

- O kawę. Wolisz czarną? Czy z mlekiem?

***

Tramwaj wlecze się nienaturalnie powoli. W słuchawkach MOA. Uchyla okno, wystawia twarz do ledwo wyczuwalnego podmuchu wiatru. Ostatni przystanek, wysiada. Wchodzi do domu, prawą dłonią zakłada włosy za ucho. Ramieniem domyka drzwi, idzie w stronę kuchni, po drodze zrzuca z siebie ciężką skórę. Dzwoni telefon.

- Chyba ma dziewczynę - komunikuje jej Alicja. Mówi szybko, w tle słychać dźwięki jadących samochodów.

Mruży prawe oko, wykrzywia lekko usta i mimowolnie wzrusza ramionami.

- Nie jestem zainteresowana.

Skłamała.

Tym razem nie została u niego na noc. Do teraz w uszach słyszy jego niezadowolone mruczenie. Schyla się na ugiętych kolanach, ściąga z opuchniętych stóp szpilki. Upada na zimne płytki. Ostatkiem sił odbiera sms-a.

Wiem, że nie chodziło Ci o kawę.

Zasypia.

***

Znalazła kilka serwisów randkowych i kilka aplikacji na telefon, które w założeniu umożliwiają stworzenie szczęśliwego związku. Wszystkie nawiązane tam znajomości sprawdziły się jednak tylko i wyłącznie w świecie wirtualnym, a ona szukała kogoś z kim stworzy coś, co będzie przypominało jakiś kształt rodziny, którą mimowolnie chciała stworzyć. Rodziny która miała być początkiem najpiękniejszej prowadzącej w nieznane podróży.

A potem poznała jego.

***

Sam siebie nazywał artystą i trudno było temu zaprzeczyć. Miał wielki talent. Potrafił wzorcowo zmieniać kreacje granej właśnie postaci.

Na pytanie czy jest w związku zawsze odpowiadał w ten sam ironiczny sposób.

Miewam spotkania.

Dlaczego zwróciła uwagę właśnie na niego? Był nietuzinkowy, nie wpisywał się w żaden schemat pospolitości, miał kolorową osobowość. Momentami odnosiła wrażenie, że jest lekko pogubiony i często wpada w melancholię. Zarazem był otwarty na świat. Chyba za to go polubiła, bo był ciekawy. Nie nudny. Nie rozkapryszony. Nie z przerostem ego.

Nie musiał.

Ludzie lubili go za to, jakim był człowiekiem.

***

Wiedziała jak to działa, bo już to przerobiła. Wiedziała, ze wszystko jest do czasu, że przyjdzie kiedyś taki dzień, w którym nie będzie już odwrotu. Po prostu obudzi się i bang. Nie będzie już dla niego miejsca. I tyle. Powodem tego nie miał wcale być ktoś inny. Powodem będzie osiągnięcie świadomości, że albo ktoś ją zechce na sto procent albo wcale.

Strasznie smutnym było budzenie się ze świadomością, że jeśli ktoś go porwie to on z niej zrezygnuje bez problemu angażując się w coś innego, choć w nią zaangażowany nie był wcale. Miał do niej swoistą słabość. Pociągała go fizycznie. Uwagę poświęcał jej w zależności od dnia i nastroju, jego oczywiście.

Ona nie była szczególnie dobra z matematyki, ale umiała dodawać. Szczególnie za dużo, płacąc za to później spore rachunki. Zwłaszcza sumienia. On też umiał liczyć. Na przykład pioruny z nieba po trzeciej rundzie wykwintnego seksu.

Toczył się między nimi konflikt interesów.

Dla niego była to znajomość od pochwy.

Ona chciała znajomości od podszewki.

***

W jego oczach była kobietą dającą ogrom możliwości. Lubił się z nią droczyć i ostentacyjnie udawać, że tak wiele kwestii jest mu zupełnie obojętne. Wiedział, że robi źle. Składał obietnice bez pokrycia. Unikał rozmów o sobie. Widziała jego ciało z każdej możliwej perspektywy, ale nie wiedziała jak mija mu dzień. Nie wiedziała o nim w zasadzie nic, może tak było lepiej, bo on sam niewiele wiedział o sobie. Ignorował ją świadomie, zarazem złoszcząc się, że nie prosi o jego atencję. Wiedział, że ma bardzo intensywne życie, ale chciał, żeby zawsze znalazła chwilę, żeby o nim pomyśleć. W jego oczach była konfliktowa. W gruncie rzeczy była to szczerość, która burzyła bezpieczną bańkę jego pozornej iluzji.

Nie chciał niczego więcej z założenia.

Był przekonany, że z nikim mu nie po drodze.

Tak było łatwiej.

Łatwiej było zwyczajnie nie próbować.

***

- Cześć, wolę czarną.

- Co?

- Kawę. Ostatnio chciałaś zapytać o coś poważnego. Za godzinę. U mnie czy u ciebie?

***

- Rozumiem o czym mówisz. Mi się wydaje, że jest to też idealizowanie udanego związku...

- …tego flow, o którym mówisz. Ludzie myślą, że pioruny i eksplozja motylków w brzuchu będą cały czas. Guzik prawda. Będąc razem w najprostszych codziennych sytuacjach, wspierając się na co dzień buduje się silne uczucie między dwiema osobami. To nie jest wtedy szczeniackie zakochanie a głębokie uczucie i więź oparta na relacji.

- Sam dużo nie wiem o związkach. Wciąż się uczę, ale myślę, że to wszystko co jest między nami idzie w złym kierunku.

- Mylisz się.

- Mówię to ze swojego doświadczenia.

- Uciekasz. Kończą się fajerwerki i właśnie gdy zaczyna się normalne życie to widzisz jak ci zależy. Co nie zmienia faktu, że fajerwerki potrafią być nadal ale nie tak często, z drugiej strony lepiej smakują.

- To jest masochizm emocjonalny. Spójrzmy prawdzie w oczy. Zachowania irracjonalne prowadzące do kaleczenia duszy.

- Tyle, że to jest silniejsze od nas... wiemy, że boli a i tak to robimy.
 

- Wiem jak to działa. Byłam przed tobą w takiej relacji. I niby właśnie bang... ale wkurwia mnie to, że gdy pojawiał się alkohol impreza to pierdolone rozkminy wracały i ryły głowę i właściwie jedno kiwnięcie palcem wystarczyło do ponownego zadawania sobie bólu. Masochizm w najczystszej postaci.

- Zacytuję fragment piosenki. Bezpośrednio nie jest o tym, ale patrząc na sam sens przekazu cytatu idzie go dopasować do tego o czym mówimy. "Straciłem wiele w tym niewielkim świecie skazanym na stos, chociaż mówimy, że już nigdy więcej to jednak do tego wracamy na sto"

- I coś w tym jest...

***

Zwyczajnie chodziło jej o to, że coraz częściej miała potrzebę bycia dla kogoś priorytetem a nie opcją, kimś, komu można dać szansę, a nie kimś, przed kim trzeba uciekać, kimś kto nie jest furtką uchyloną, którą można otworzyć kiedy inne opcje zawiodą.

***

- Czujesz, że masz nade mną przewagę, prawda?

Kiwnął głową przyznając jej rację.

- Moja cierpliwość jest na pograniczu…

- Rozumiem cię. Będę cieszył się twoim szczęściem, kiedy kogoś poznasz.

***

Mapę ze ściany ściągała powoli. Z drżeniem rąk odczepiała małe zdjęcie tak bardzo na pozór szczęśliwej pary. W pokoju pachniało kadzidłami. Płyta na gramofonie z każdym okrążeniem przenosiła ją do innego świata, dnia, momentu, chwili. Niedługo doda nowe punkty w nowym miejscu. Z nową legendą, marzeniami i celami.

Czekała na to.

Kiedy przestała lubić te niegdyś do znudzenia włączane piosenki? Kiedy przestała kochać to miasto, te autobusy i tramwaje, bistro na rogu ulicy z najlepszymi łapanymi w pośpiechu kanapkami, te wszechobecne tłumy w, ulicznych grajków i komików, mimów i sprzedawców róż i marzeń?

Czy kiedyś kupi jeszcze andruty, cukrową watę, kubełek z kebabem i frytkami? Czy pokocha nową rzeczywistość, z nowym zapachem pościeli, bułek, kakao z innym mlekiem, pracę z nowymi koleżankami?

*** 

Malwina, dopiero dziś dotarła do mnie radosna nowina. 

Wszystkiego dobrego, gratuluję.
Nie kurwa, nie będę wysyłał takich banałów.

Delete.

Szczęścia na nowej drodze życia.

Delete. Ja pierdolę.

Nie wiem dlaczego byłem tak pojebany. Pamiętasz jak mówiłem, że będę cieszył się jak kogoś poznasz? Nigdy wcześniej i nigdy później nikogo tak nie okłamałem. O wszystkim wiem od twojej mamy. Nie mogę uwierzyć, że od jutra nie będziemy chodzić tymi samymi ulicami. Że będziemy patrzeć na inny kolor nieba pod tymi samymi gwiazdami. Nie wiem jak ogarnę słońce u ciebie kiedy tutaj pada. Od jutra wszystko się zmienia. Dziś wódka wciąż smakuje mi jeszcze tak samo.


***

Myślał, że była głupia na tyle, że go nie rozgryzła, nie obserwowała, że o niczym nie wiedziała.

***

W tylnej nawie kościoła siedział ze swoją nową dziewczyną, która przed wyjściem z domu zapomniała nałożyć na twarz filtr z instagrama.

Piękniejszych kwiatów w życiu nie dostała.

Podobało Ci się? Będzie mi niezmiernie miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad. Możesz na przykład dać mi lajka. O tu: KLIK Instagram tu: KLIK

Na Wasze historie czekam tu: glupiesercee@gmail.com lub tu: KLIK
 
Źródło zdjęcia: www.picjumbo.com

Podobne wpisy

0 komentarze