Padłaś? Powstań. Czyli o relacjach damsko - męskich słów kilka.




Czas start

- Seks? – Krótkie piknięcie telefonu sygnalizuje otrzymaną wiadomość, która na mój gust przyszła od szympansa bonobo. Najbardziej ludzkiej małpy opętanej seksem, wpakowanej w ludzką skórę. Zabawmy się w bycie uczestnikiem milionerów i wybierzmy prawidłową odpowiedź.


a) tak, jasne

b) hm?

c) nie dziękuję

d) wypierdalaj.

I wy wybieracie D, moje drogie panie. Bo żadna z Was seksem na powitanie nie jest zainteresowana.

Oczekiwania vs rzeczywistość

Pamiętacie historię mojej znajomej, która umawia się na randki z chłopakami z pewnego portalu? Przypomnę Wam ją.

- A ten z którym cię widziałam na plaży? – dociekam. Spacerowali jak zakochani, więc moje pytanie jest pełne nadziei.

- Daj spokój – mówi. Powoli tracę na to wszystko siły. Zaprosił mnie na spacer, później usilnie namawiał na seks, bo wiesz, on musi mnie sprawdzić, kota w worku się przecież nie kupuje – na jej twarzy maluje się szczypta zażenowania.

- Z kolejnym byłam na kolacji – kontynuuje - to zaczął znienacka przewracać oczami – rozumiesz – taki niekontrolowany tik, o którym mnie nie uprzedził. Następny pisze ktury i łuszko, a jeszcze jeden jeść nie umie. Na obiedzie byliśmy, opluł mnie prawie.

- Żadne owocnej randki? No nie mów… - wzdycham rozczarowana.

- Był jeden rokujący, przyjechał do mnie niedawno. Świetnie się dogadywaliśmy online, pół Polski do mnie jechał. Bardzo w porządku, chociaż zdjęcia kłamią – mówi. Bo strasznie chudy taki, ale myślę dobra - przytyć można zawsze, zęby ma bardzo krzywe, dobra - to też się da naprawić, ale…

- Ale?

- Człowiek bez seksu tyle czasu… i… Został na noc... No wiesz…

- Nie wiem.

- No chuja to ja mu nie dorobię.

Co zgubiło w tym wszystkim Karinę? To, że szukała faceta na siłę. Czuła społeczny przymus bycia w związku z obojętnie kim, ważne, że na tu i teraz. Brakło jej poczucia własnej wartości, świadomości, że nie musi wiązać z kimkolwiek bo to nie uczyni jej szczęśliwą. Odpuściła. Ostatnio opowiadała mi o chłopaku może nie najlepszym w łóżku, ale takim, który ugotował jej pyszny rosół w niedzielę, zabrał jej syna na plac zabaw i objął czule na koncercie.

Czy udany seks jest ważny? Tak, ja tego nie neguję. Ale zakładam, że każdą z nas interesuje mężczyzna który ściągnie nam spoconą koszulkę w nocy kiedy mamy grypę, a nie wyłącznie majtki nad ranem.

Łobuz kocha najbardziej


Jakiś czas temu w moim mieście chłopak gołymi rękoma zamordował swoją partnerkę, uprzednio na klatce schodowe pisząc białą kredą komunikat jak bardzo ją kocha. Media zahuczały, padły pytania dlaczego, osądy, mądrości, komentarze dodawali specjaliści od życia. Dlaczego o tym piszę? Bo takie zjawiska szeroko rozumianej przemocy nie mają miejsca tylko w tak zwanych patologiach.

Przykład? Bardzo proszę.

Moja daleka znajoma ma drugiego męża, z którym ma córkę i dwóch synów z pierwszego małżeństwa. Piotr jest wyskoki, przystojny, ma dobre stanowisko, na co dzień chodzi pod krawatem.

Ona przepiękna blondynka z uśmiechem okraszonym nowo założonym aparatem.

W ciągu ostatniego roku dwa razy zamknął ją w piwnicy gdzie siedziała do rana. Za karę. Trzy razy zablokował jej dostęp do konta, bo o pieniądze ma poprosić. Za karę. Raz zrobił awanturę na rodzinnej uroczystości, krzycząc, że wszystkich rozpierdoli, kiedy rozmawiała księdzem. Bo mężatce z obcym mężczyzną rozmawiać nie wypada. Za karę. Sześć razy ją zdradził, raz z koleżanką z pracy, i pięć z obcymi kobietami. Opowiedział jej o tym, bo zasłużyła. Za karę.

Co ona na to?

Nic.

Rozważa, że widocznie nie jest najlepszą żoną, może to jej wina i może zasłużyła.

Za karę.

Wiecie co czuję, kiedy na to patrzę? Bezradność. Pęka mi serce, kiedy widzę, jak Wy moje drogie czytelniczki godzicie się na to co złe i niedobre. Jak pozwalacie się tłamsić, jak idziecie do pracy z opuchniętymi oczami zrzucając wszystko na zapalenie spojówek. Jak bierzecie urlop na żądanie, mówiąc, że macie jelitówkę, a tak naprawdę pijecie wino do szóstej nad ranem. Jak macie wysypkę ze stresu, tłumaczoną alergią.

Wiecie, że doczepić się można o wszystko?

Poniżej fragment wiadomości od jednej z Was.

‘(…) potrafił zrobić awanturę o źle odłożoną łyżeczkę od herbaty, lub krzywo powieszoną ścierkę. Jako, że pan i władca wcześnie chodził spać to lepiej było nie korzystać z owych pomieszczeń po 21:30. Dla mnie, będącej w zaawansowanej ciąży było to spore utrudnienie. Po kolejnych dosadnych uwagach o zakłócanie ciszy nocnej (2-3 wyjścia do toalety, podczas których starałam się być ultra cicho) zaczęłam załatwiać swoje potrzeby fizjologiczne do małego wiaderka, które opróżniałam skoro świt. Czułam się upokorzona, ale nic nie mogłam zrobić. Byłam całkowicie zależna od człowieka, który tak naprawdę mnie nie akceptował (…)’

Te przykłady można mnożyć. Wielokrotnie czytam i płaczę razem z Wami.

Przemoc to nie tylko podbite oko i złamana ręka. Pamiętajcie.

Sztuka złych wyborów

Znacie to powiedzenie, że ładna miska jeść nie daje? I żebyśmy się dobrze zrozumieli, ja absolutnie nie mam nic przeciwko ‘ładnym chłopcom’, tylko w każdym związku istotne są różne spoiwa. No sami rozumiecie społeczne, uczuciowe, finansowe.

Moja znajoma jest przed trzydziestką, nazwijmy ją Jolka. W ubiegłe wakacje poznała chłopaka. Widywali się regularnie, przywoził jej kwiaty, rafaello i białe wino. Zaprosiła go do matki na święta, odmówił, bo ‘to za poważna sprawa’. Z rodzinnej świątecznej kolacji wyciągnął ją o 22, przeprosiła wszystkich, sami rozumiecie – randka. Już w aucie pokazał jej zdjęcie usg w telefonie, komunikując, że będzie ojcem. Dodał, że tamta się nie liczy, bo to niejako zaprzeszła sprawa. Na tyle, że Jolka słuchała o niej jakieś sześć razy w tygodniu, czekając ‘aż zapomni i się zmieni’. W tak zwanym międzyczasie nie zaniepokoił jej fakt, że kiedy odwoził ją do domu na tylnym siedzeniu były jeszcze dwie inne bombonierki i dwa inne wina.

Tej samej Jolce inny chłopak wysłał zaproszenie do Krakowa. Przed zaproszeniem wysłał kilka półnagich zdjęć. I jeden filmik z kotem. Na większość wiadomości nie odpisywał. Odzywał się według uznania. Narzekała, ale ‘była chemia, było flow’. A on był taki wyjątkowy.

‘Przyjedź, wszystko na mojej głowie, o nic się nie martw’.

Jolka wzięła urlop na trzy dni, narażając się szefowi, wydała ostatnie pieniądze a najlepsze markowe majtki w tk maxx, kupiła bilety na pociąg w pierwszej klasie i cała na biało stawiła się na dworcu w Krakowie. Po drodze dzwoniła raz, potem drugi, napisała dwie wiadomości na żadną nie odpisał. Zdążył za to dodać trzy relacje na instagram, dać sto osiemnaście serduszek dziewczynom z Gorzowa, do którego za tydzień służbowo się wybierał.

Jakoś przed północą dotarłam po nią do Krakowa. Dojadała na dworcu frytki z mc Donalda, popijając je piwem. Wykupiła w kiosku cały zapas chusteczek.

Dwa dni później poznała w jednym z klubów chłopaka. Mało urodziwy architekt, który zaprosił ją do Torunia.

- Jest nudny. Pisze codziennie. Jest brzydki. Niech wypierdala.

Następnego dnia pan z Krakowa wysłał jej uśmiechniętą buźkę i polubił dwa zdjęcia na instagamie.

Rozumiecie?

To jedziemy dalej.

Pan bumerang

Wyrzucasz go z życia, a on wraca. Znacie to?

Niedawno napisała do mnie Marysia.

(…) Przyjechał, no skubany, tak po prostu, stanął w drzwiach z walizką, rozumiesz? No jak on tak może? Tak po prostu sobie wrócić i stanąć w progu, tak jak gdyby nigdy nic. Przywitał się całusem w nos, wie, ze tego nie lubię, ale twierdzi ze robie wtedy taką śmieszną minę. 


Wszedł. Wstawił wodę na kawę, odstawił walizkę koło szafy, rozumiesz? Tak jakby miał ją zaraz wypakować. Pytam, czy na długo, powiedział, że czuje, że coś się stało, że musi wrócić. Że tęskni. Zawsze to samo. Zawsze, cholera jasna. Wraca jak pies, podkula ogon i wraca. Zadzwonił Arek, mój partner, nie odebrałam. Znów zadzwonił, odrzuciłam, wysłał smsa, jednego, potem drugiego. Oddzwoniłam, że później mu wszystko wyjaśnię, padło tylko Maciek i się rozłączył. 

Arek wysłał mi smsa, że daje mi godzinę, i albo Maciek wyjdzie albo on przyjedzie i sam go wyrzuci. Mój rycerz... Powiedziałam Maćkowi , żeby wyszedł z mojego mieszkania, ze dzieci zaraz wrócą i nie chcę, żeby oglądały sceny.

Popłakałam się, wykrzyczałam mu, że go nienawidzę, żeby sobie poszedł. Złapał mnie za rękę, wystawiłam mu walizkę za drzwi, dostawiłam drugą, jakiś czas temu spakowaną tą, z jego rzeczami. Z Maćkiem minęli się na klatce (…)


- I co, Marysia, co teraz? – zapytałam.

- Nic. Ciągnie mnie do niego jak cholera.

Znacie to? To uczucie naiwności? To czekanie, to chowanie telefonu pod poduszkę, bo jak pisała Emily Giffin ‘obserwowany telefon nie dzwoni’. Znacie to zostawianie uchylanej furtki na jakieś kiedyś i jakieś może? Znacie to tłumaczenie sobie, był zajęty, zapomniał, padła mu bateria? Znacie to mentalne poczucie, że jest, czasami, ale jest?

Znacie.

To o tym zapomnijcie.

Puenta jest krótka

Dziewczyny pamiętajcie. Każda z nas zasługuje na kogoś kto będzie chciał być głęboko w jej sercu. Nie w gardle.

I na tym dziś zakończymy.


Ps. Drodzy Panowie, bez obaw. Nie oburzajcie się. Powyższe działa w obie strony.

Podobało Ci się? Będzie mi niezmiernie miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad. Możesz na przykład dać mi lajka. O tu: KLIK Instagram tu: KLIK


Na Wasze historie czekam tu: glupiesercee@gmail.com lub tu: KLIK
 
Źródło zdjęcia: www.picjumbo.com

Podobne wpisy

0 komentarze