Nie potrafię w miłość. Potrafię w zdradę.



źródło: www.unsplash.com

Masz takie ciepłe oczy. Patrzę na Ciebie, czuję się co najmniej dziwnie. Zapominam o przejechanym kocie. I o tym, że pada deszcz. Grzeję dłonie na kubku z zieloną herbatą, szukam Cię wzrokiem, widzę, że jesteś. Łapię Twoje ukradkowe spojrzenia i nie wiem o co mi chodzi. Dlaczego zwracasz na siebie moją uwagę? Siadasz koło mnie, cieszę się. Czułam przecież, że tak będzie. Wiem o Tobie niewiele, tylko tyle, że masz narzeczoną, ja też jestem w związku.
 
Dlaczego ta noc trwała tak krótko? Dochodzi trzecia, wchodzimy po schodach, idziesz tuż za mną. Wiem o tym, nie oglądam się. Czuję na sobie Twoją dłoń, chwytasz mnie za rękę, przysuwasz do siebie i patrzę Ci prosto w oczy. Jest mi dobrze, ciepło, błogo. Odwracam się na pięcie i biegnę długim korytarzem.

Uciekłam.

Nie wolno nam.

***

Z Kamą spotykam się w galerii handlowej. Przypadkiem. Prawie wpadamy na siebie, widzę, że bardzo schudła. Przy jej 175cm wzrostu waży jakieś maks 50 kilogramów. Włosy niedbale spięte w kitkę, w dłoniach dwie reklamówki z Rossmana i jedna ze Społem.

- Kama, łapię ją za ramię, zanurzając dłoń w jej miękkim swetrze. Podnosi wzrok, który miała wbity w zimne, równo ułożone płytki posadzki. Uśmiecha się do mnie kącikiem ust. Kładzie mi dłoń na włosach, obejmuje głowę, przysuwa do siebie i całuje w policzek. Co u Ciebie? Pytam. Wiem, że nie znajduję dla nikogo czasu, że mnie jakoś mało, że jak ma mi opowiedzieć w dwóch zdaniach co u niej. Nie lubię tendencyjności, zadaję tendencyjne pytanie, z tyłu głowy myślę, jak wyjadę z parkingu. Odbyta formuła grzecznościowa, idę dalej.

- Zadzwonię, mówi, i do słów znów dodaje ten lekki uśmiech. Teraz muszę już iść, młoda jest jeszcze w Reserved, ale zaraz jedziemy do domu.

- Jasne, odpowiadam, szukam kluczyków w otchłani torebki i idę w stronę parkingu.

Dojeżdżam do domu, kiedy dzwoni. Pyta czy znajdę chwilę, i czy dziś do niej wpadnę. Mówi, że młoda ma po południu angielski, mąż drugą zmianę i, że będzie sama. Odpowiadam, że tak, że jasne, waham się, jesteśmy znajomymi, spotykałyśmy się raczej sporadycznie w większej grupie. Dochodzi 18, jadę.

Zaprasza mnie do pokoju, nie, nie ściągaj butów mówi, ściągam, siadam na sofie, zostawia mnie samą i wychodzi do kuchni. Na podłodze leży suszarka do włosów, obok stoi ta na pranie. Nieopodal rozsypany susz lawendowy, który chyba wypadł z szafy. Mimowolnie się rozglądam, ona w kuchni zaparza dwie herbaty, w głośnikach leci Adele. Odsuwam jakieś czasopisma z małego stolika, robię miejsce na kubki z herbatą, kiedy wchodzi. Zaczynam się czuć dziwnie, mam jakieś obawy. O co tu chodzi?

- Pewnie się dziwisz, że zadzwoniłam? Pyta. No trochę - myślę, ale tylko się uśmiecham. Nie gniewaj się, ale wiesz, nikomu o tym dotychczas nie mówiłam, a ty jesteś jednak bardziej obca. Nikt o tym nie wie. No teraz będziesz wiedziała ty i moja teściowa.

Zamarłam. Bałam się usłyszeć cokolwiek.

- Igor mnie zdradził. Zaczęła. Drżały jej dłonie. Tak, wiem, myślisz, że to niemożliwe. Nie patrz tak na mnie, upiła łyk herbaty, żeby się nie rozpłakać. Już jakiś czas temu. Teraz już pewnie się domyślasz, dlaczego tak schudłam? Nie mogłam jeść, nie mogłam spać. Do tego ta choroba. Nie, nie pytaj o nic, leczę się ginekologicznie, nie chcę teraz o tym mówić, uprzedziła moje pytanie.

- Dowiedziałam się banalnie. Był tak podekscytowany spotkaniem z nią, że pomylił smsy. Rozumiesz? Zamiast do niej wysłał do mnie. Ot, pomyłka. Smutny uśmiech i pstryknięcie palcami. Jedno kliknięcie, które zmieniło moje życie. Bo przecież, gdyby się nie pomylił, to może po dziś dzień bym nic nie wiedziała? Zapytała samą siebie.

Nie wiedziałam co powiedzieć. Milczałam.

- Nie wiem ile to trwało, może po prostu nie chcę wiedzieć. Rok? Dłużej? Wiesz, że ja teraz nie mam pracy. Jakie teraz, poprawiła się. Od dłuższego czasu nie mam. Krucho było z pieniędzmi. I to nic, że nasze dziecko przechodziło pół zimy bez nowych butów. Ważne, że oni kupili sobie na święta prezenty.

Wstała, podeszła do okna, otarła łzy. 

- Ty wiesz, że ona go kryła, Młoda? Byliśmy w sierpniu na wymarzonych wakacjach, korzystała z jego telefonu, i odkryła te smsy. Nic mi wówczas nie powiedziała. Ona ma trzynaście lat, wiedziała co z czym. Chciała mnie oszczędzić. Ale niedawno się przyznała. Do tej pory nie wiem co w nich było. Powiedziała mi tylko Mamo, nie była byś już z tatą gdybyś wiedziała. Kurwa, krzyknęła. Wiesz, ja to ja. Ale jak mógł to zrobić naszemu dziecku?!

Milczałam dalej.

- Nie musisz nic mówić, szepnęła po chwili, widząc, że się nie odzywam. Możesz pomilczeć, ja muszę z kimś o tym pogadać, kontynuowała. Kiedy wszystko się wydało, popadłam w marazm. A on się wypierał. Prasowałam mu koszule, kiedy jeździł do niej. Nieświadomie. Kłamał jak oszalały, opętany. Pracują razem. O niej wiem tylko tyle, że jest rozwiedziona. Zawoził jej moje zaprawy, soki, dżemy, ogórki. Żałuję, że kiedyś nie pojechałam za nim. Ale przecież mu tak bezgranicznie ufałam. Mówiła chaotycznie. Kiedy rozgrywało się moje być albo nie być, moje rundy od lekarza do lekarza on ją najzwyczajniej w świecie pieprzył, zacisnęła pięści. Jak sobie to przypominam nie wiem kogo bardziej się brzydzę. Siebie, jej. Czy jego. Od tamtej pory minęło trochę czasu.

Wczoraj mieliśmy rocznicę ślubu. Jak on mógł zniszczyć to wszystko? Jestem już nie tą osobą, co kiedyś. Ciągle się boję, że on jest z nią w stałym kontakcie. Ja chyba naprawdę jestem jakaś durna, że to wytrzymałam. Taką zniewagę, takie traktowanie. Ale wciąż jesteśmy razem. Nie wiem, czy dam radę, on twierdzi, że chce tylko mnie. Nie zapytałam, kto kogo zostawił. Nie wiem, może go to czegoś nauczyło? Może coś zrozumiał, doceni teraz mnie, jako żonę? Wiesz, on teraz się stara, pyta czy w końcu to zrozumiem, że gdyby chciał to by odszedł. Tylko moja wyobraźnia nie daje mi spokoju wiesz? Kocham i nienawidzę…

- Każdy może zbłądzić powiedziałam nagle, nie do końca świadoma chyba tego co mówię. Każdy może zbłądzić, 
najważniejsze, żeby później wrócić na właściwą drogę. Do dziś czuję, że nie było to jakieś rozbrajająco mądre.

- A co u Ciebie? Zapytała.

***

Bywa, że czuję Cię w każdym centymetrze. Dotykam opuszków Twoich palców, trochę się odsuwam, jakby z zaskoczenia, uśmiecham się i pytasz dlaczego. Kiedyś Ci powiem, myślę i mówię Ci na głos. Czuję Twój zapach, tak dobrze mi znany, przywołują mi się najpiękniejsze wspomnienia. Świecę sobie telefonem po oczach, piję piwo przez słomkę, łapczywie chłonąc każdego łyka.

Włączam film, kiedy Ty pewnie oglądasz mecz. W przerwie włączam radio, jest taka muzyka, która przywołuje każdą minutę. Każde minięte razem drzewo. I błysk latarni. Gdzieś jest to uchylone okno, zasłonięta zasłona, wpatrywanie się w ekran i czytanie w myślach. Tak, to ta piosenka. I ten tytuł. Czasem po prostu boli to, co dawało skrzydła.

***

- Czego wyjesz? Uśmiechnęłam się i chwyciłam palcami czubek jej nosa. Jak kocha to wróci, zażartowałam.

- Spadaj, załkała. Nic nie rozumiesz, wydmuchała nos, tak głośno, że martwego by z grobu zerwała.

- Elka, to tylko kilka miesięcy. Szansa dla niego. Przestań być egoistką, nie zakładaj, że Cię zawiedzie, będziecie się przecież widywać, na palcach jednej ręki próbowałam wyliczać najbardziej rzeczowe argumenty. Odpoczniesz, skupisz się trochę na sobie, no już rozchmurz się, zwichrzyłam jej czuprynę. Dobrze będzie, rozumiesz?

***

- Ty wiesz, zaczęła. Nawet dobrze, że on wyjechał. Nie mam wszędzie jego skarpetek, i mokrego ręcznika zwiniętego w kulkę. I nie pije piwa wieczorem. No, przynajmniej ja tego nie widzę, poprawiła się. Nie gra na konsoli. Sześć lat to kupa czasu, dzień w dzień, noc w noc. Owszem, pierwsze tygodnie były prawdziwą porażką, ale teraz, rozpromieniła się – teraz już nie. Pamiętasz, jak ciągle płakałam? Z braku towarzystwa. Z braku możliwości odezwania się do kogoś. Z tęsknoty?  Tak, z tęsknoty.

- Teraz już nie odczuwasz braku towarzystwa? Zainteresowałam się.

- Poznałam kogoś, rzuciła zdawkowo.

- Jak to? Prawie krzyknęłam.

- Przypadkowo, odpowiedziała. Nudziłam się, weszłam na czat. Kilka napisanych słów, wymiana zdań. No i okazało się, że mieszka niedaleko. Dał mi swój numer telefonu - będziesz chciała to pisz - powiedział. No to napisałam. Jeden sms, drugi, dziesiąty, setny. A może kawa, a może spacer, jesteś wyjątkowa. Rozumiesz? Ktoś zwrócił na mnie uwagę. Emocjonowała się.

***

- Kurwa, co ja robię, zapytała mnie. Męża mam przecież. Nie, nie ma sensu ta znajomość, czułam, że od ostatniego spotkania jej emocje już trochę opadły.
 
Skończyło się na tej kawie, wiesz? Choć ta mała kawiarenka, jego uśmiech i oczy zaczarowały mnie, znów się rozmarzyła. Do dziś pamiętam te motyle w brzuchu. Fruwały jak szalone. Te nieśmiałe buziaki w policzek na pożegnanie.

- Jesteś pewna, że to była tylko jedna kawa? Jakoś nie dowierzałam.

- No dobra, mogę powiedzieć z pełną odpowiedzialnością, że doszło jeszcze do kilku spotkań. Zauroczyłam się, no co? Spojrzała z wyrzutem. Wiesz, pamiętam jak na naszym ostatnim spotkaniu przytulił mnie. Wtedy pomyślałam, że to się tak skończyć nie może.

‘Czas za późno postawił Cię na mojej drodze’ mówił.

- No i płakałam. Ale wiesz, on miał rację, to nie miało sensu. No bo jak? Ja mężatka, on wolny. On chciał się ustatkować, ja nie mogłam mu tego dać. Co? Odejdę od męża? A jeśli się nam nie uda i zostanę sama? Nie chcę być sama.

- To akurat egoistyczne, dodałam nieśmiało.

- Wiem, przytaknęła mi. Ale może jednak to męża kocham? Może to był tylko mały flirt, romans?

- Romans?

- Dobra, nie łap mnie za słówka. Przecież mówiłam, że były tylko te pocałunki w czoło.

- Ekhm.

***

- Marek wrócił. Już nie jest jak dawniej wiesz? Nie, nie powiedziałam mu o Krzyśku. Nie miałam odwagi. Nie mam. Zresztą było, minęło, wyraźnie posmutniała.

-  Elka, jesteś pewna?

- Nie. Nie jestem. Czasem o nim myślę. Częściej niż czasem. Dużo. Chciałabym poczuć jego zapach jeszcze raz. Chciałabym przeżyć to jeszcze raz. 

Wiesz, to było jak sen. Tylko powrót do rzeczywistości okazał się bolesny.

***

Może kiedyś wszystko się spełni. Może kiedyś wpadniesz znów na tą herbatę. I znów będziemy jak czarodziej i czarodziejka. Przecież ryzyko jest takie przyjemne. Chciałbyś przecież jeszcze ze mną pogadać. Chwilę, albo dwie. Przecież wciąż potrafimy jeszcze rozmawiać, prawda? Przecież jest moc i jest magia. Przecież tak bardzo było wiadomo, co się stanie. Czasem mówisz, że może niepotrzebnie wtargnąłeś w moje życie, sam nie wiesz czy to było rozsądne. To tak jak ja w Twoje. Przecież nie wszystko da się zaplanować, prawda? Ty wiesz, że jesteś dla mnie ważny w pewnym stopniu, zawsze będziesz. 

Znów jestem blisko Ciebie, czujesz to? Pięknie, jedynie, nie zapomnianie, głos, usta. Może właśnie tak to miało być, przecież teraz jest o czym myśleć. Czary. Choć to wszystko takie realne. Byłam taka niedostępna. Mówisz, że szkoda, że wtedy uciekłam, bo może świat byłby lepszy, kto wie.

Ale nie.

Nie wolno nam.




Spodobał Ci się ten tekst?
Znajdziesz mnie też na facebooku. O tu: KLIK

Podobne wpisy

0 komentarze