Momenty.


źródło: www.gratisography.com

To był taki bank, żółto – niebieski, albo niebiesko żółty, z zielonym listkiem, czy czymś doliścianiepodobnym, infolinia, dzień dobry, w czym mogę pomóc, dźwięczny głos telemarketerki na Em, i chaotyczny pana na nie wiem jak.

- Malowaliście bankomat?

- Słucham?

- Bankomat, mur, na pewnej ulicy, malowaliście? Jestem tu, jest 
pomalowany. Po-ma-lo-wa-ny.  Na żółto. Pomalowaliście go? 

- Wie Pan co, nie wiem, sprawdzę, w słuchawce zacznij od Bacha, piłowanie paznokci, te, malowaliśmy bankomat? Aha. Koniec Bacha, malowaliśmy, silny przekaz, no, że tak.

- Nie uprzedziliście mnie! Ja na murze miałem narysowany PIN.

PIN na murze.

No.

W życiu każdego bywają momenty krytyczne.
No, że nie łatwo zapamiętać.
A jeszcze trudniej zapomnieć.

***

Kamienica na sześć rodzin, ogrzewanie centralne. Drewno w centralnej piwnicy, niby kwiecień, ale centralnie zimno, to co sobie nie napalę, pranie nie schnie, drewno na pewno wyschło, bo ostatnio mokre, a teraz pranie, więc do wyboru, idę. Prawie suche, ziemia kaliska, czy tam fakty, na strzępy, zapałki, jadę z koksem, znaczy z drewnem, mury zimne, chociaż ciepło, otwieram okno, co to za mgła?

Nie, nie mgła, ale biała jak krowa COMY, Metafory, metafory, To taka sztuka zestawiania słów, Nie mieścisz człowiek krowy w głowie?, No to daruj sobie i już!*

No dobra, to dym, nieźle, coś jedzie na sygnale, co sobie nie wyjrzę jak sobie wyjrzę, trzy wozy strażackie, ijo,ijo, dwadzieścia jeden, słyszę, co? No to ładnie, panowie chyba do mnie, idę.

Otwieram drzwi, różowa piżama, ze snoopim, na nogach nosorożce, łapcie takie, brązowe, łańcuchy złote, wszystko się zgadza, luk of de dej, nogi nieogolone (kurwa?), biegną, stoję na tej klatce, piętro pierwsze, wpadają, za mną pies, witam, do mnie, mówię? Spod hełmu (kasku?) pytanie, co to kurwa jest? To? A to pies mój. Czał-czał. Ale on chyba nie o tym.

No weszli, zapraszam, siema, wodę z mopa mi wlali do pieca (mądrze), znaczy z wiadra (brudną), znaczy, że co, pranie mi nie wyschnie? Teraz to już na pewno drewno mokre, pękam. W życiu różne rzeczy pękają. Jak spodnie koleżance Em, i jej występy w spódnicy i kozakach, bez rajstop w środku zimy, ha, więc, zablokowali ulicę, weszli na dach, no że podnośniki, węże, woda, Roland (z Kalisza, nie z pieśni) mnie pouczył, że kominiarz, komin do czyszczenia (serio?), albo rura nierdzewna (jaka?), podpisałam kwity, no gdybym wiedziała, że taka wizyta to bym się umalowała, nie? Aha. Sadze mi się zapaliły. Znaczy nie mi. Znaczy w kominie. I sąsiadów mam interesownych. Dobrzy ludzie. Biały dym, bez papieża, a dzwony biły. Na alarm.

No.

No więc wracając do momentów krytycznych, bywa, że widzisz zgliszcza.
A udajesz, że się tli.

***

Jedna lampka, druga lampka. A potem zapala Ci się lampka, że możesz być didżejką, znasz to? No, fajnie, ja też. Więc, idę i dawaj gościa z konsoli, bo nie nadajesz się, wybacz Hektor, co? Nic, teraz ja, mogę? Mogłam, do czwartej rano, a później rozkręcili mi grzejnik nad głową (tuż), gdzie suszyłam kozaki ( niby za(mszowe) a jednak za swoje), nieprzemakalne (jak widać). 

I niby fajnie, ale jesteś na szkoleniu, i rzygasz (rzygasz, tak), jak kot po śliwkach (nigdy nie widziałam), gubisz telefon (znajdujesz) w śniegu (naprawdę), dzwonisz, żeby ktoś (obojętnie) cię stąd zabrał, zabiera, jedziesz, widzisz stację, (zbawienie), nie ma toalety (!!!), stoi autokar, więc niby ratunek, więc ty nadal jak po śliwkach i nie bierzesz pod uwagę jednego. Autokar jest pełen ludzi. 

No.

Zatem, wracając, w życiu każdego bywają momenty krytyczne.
Piłeś? Nie pij.

***

-  A Ty myślisz, że jeśli się czegoś bardzo chce, to trzeba do tego dążyć?

- Raczej tak, raczej na pewno, o ile sił starczy. Ale trzeba też rozumieć, że wszystkiego mieć nie można, więc to zależy też od tematu i umiejętności pogodzenia się z ograniczeniami, ale każdą szansę trzeba próbować wykorzystać, powalczyć, chociaż to tak łatwo wygląda w literkach. Życie jest jedno i każdy po swojemu je sobie definiuje i realizuje.

- A miłość?

- Coś tam jest, może nie disnejowskie tańce na polanie, z chórem ptaszków w tle, ale coś jest.

No.

*Coma – Białe krowy

Podobne wpisy

0 komentarze