Motyle i ćmy.





- Opowiadaj – mówi i wbija swoje długie czarne paznokcie w bibułkę papierosa.

- Nie chcę – mówię.

- Czego?

- Kogo. W sumie nikogo.

- Nikt ma jakieś imię?

- Michał. Ale to nie ma żadnego znaczenia…


***

Idziemy obok siebie, bolą mnie nogi, buty niosę w dłoniach.

- Dzisiaj jest noc perseidów - mówi. Spójrz na północny wschód, a pewnie je dostrzeżesz. O tam, wskazuje palcem widząc bijącą z moich oczu totalną niewiedzę.

Wzruszam ramionami. Gubię się. Od zawsze. W kierunkach. Na drogach. W życiu. I w podziemiach.

- Widzisz jak świecą?

Podnoszę głowę i mrużę oczy. Oślepia mnie pełna nieżywych owadów lampa z numerem dziewiętnaście, wisząca tuż przy drzwiach wejściowych mojego domu.

- Nie widzę. Nie moje klimaty. Niebo, wino, gwiazdy, romantyczne wieczory.

Wbijam kod domofonu i mówię, że muszę już iść, że się śpieszę.

- Nie wiem czy wyłączyłam żelazko i toster – dodaję niejako na swoje usprawiedliwienie.

***

- Dziesięć, dziewięć, osiem, siedem… Przy sześciu był już obok mnie, rozumiesz? – grzebię widelcem w sałatce i opowiadam o nim jakby od niechcenia. No wiesz, te same triki, ta sama zdawkowa kokieteria.

- I?

-I nic. Rozmowa, pijackie patrzenie sobie w oczy, wymiana uśmiechów, potem śliny, jego zdecydowanie i moje udawanie, że świetnie potrafię się bawić w taniec. Odprowadził mnie do domu, potem wcisnęłam mu w kieszeń karteczkę z numerem telefonu. Efekt PWW.

- Czego?

- Piwa, wina, wódki.

W tle naszej rozmowy słychać dźwięk lata z radiem. Przedwczoraj zmieniłam w telefonie dzwonek.

- Nie odbierzesz? – pyta, kiedy odwracam telefon szybką do dołu i jednym sprawnym ruchem wyciszam połączenie.

- Nic ważnego – wznoszę toast sokiem.

- Za wolność – mówi ona.

- Za wolność – z uśmiechem jej wtóruję.

***

- Chcę, żebyś wiedział, że zapraszam cię do domu, a nie do życia. Kumasz? – mówię mu, kiedy przekracza próg mojego salonu. To, że dam ci się całować, albo tulić nie ma żadnego znaczenia. Rozumiem, że nie uznasz przez to, że przekraczamy jakąś magiczną barierę? To świetnie dodaję, i nie czekam na odpowiedź. Herbaty? Kawy?

- Wszystko na luzie – mówi.

- Na luzie. To świetnie - odpowiadam.

***

- Masz zdjęcie?

- Mam.

Skroluję ekran telefonu, pokazuję jej nasze dwie uśmiechnięte buzie. Bierze telefon w dłonie i przysuwa go sobie bliżej twarzy.

- Wyglądacie… no wiesz, jak para, jak przeznaczenie.

- Znasz mnie. Nie dla mnie takie zabawy. W związki, wiersze, książkowe dobieranie się w pary.

- Wiesz w czym jest problem? Że ty tu co czwartek przychodzisz, siadasz przy stoliku, siedzisz i się gapisz z tęsknotą na ludzi. Nic nie mów, zamknij się. Nie, nie przychodzisz tu na sałatkę z kurczakiem. Co wieczór przysyłasz mi setki wiadomości, bo nie masz do kogo otworzyć gęby, bo jesteś zwyczajnie sama. Opisujesz rzeczywistość, której nie ma. Karmisz się romantycznymi komediami w ciemnym kinie. Zamknij się nic nie mów, czegoś nie zrozumiałaś? Zastanów się, ja tam bym brała…

- Towar macany należy do macanta. Chcesz to bierz, częstuj się, czuj wolną rękę, śmiało.

***

- Patrz – jedziemy autem w milczeniu, kiedy obraca głowę w lewą stronę i palcem wskazującym pokazuje mi dużą pomarańczową kulę. Piękny zachód, co? – pyta.

- Jutro co mi pokażesz? Kaczki lecące w kluczu? – Zanoszę się śmiechem. Daj spokój.

Plaża miejska o tej porze jest już pusta. Z bagażnika wyciąga najtańszego szampana, kolorowe pisaki i dwa komplety kolorowanek.

Podobno redukują stres. Wziąłem, bo jesteś jakaś taka… zdenerwowana.

Podkurczam nogi, obejmuję się dłońmi.

- Chcesz kurtkę? – pyta.

- Dziękuję – odpowiadam.

- Chociaż sobie przykryj nogi – podaje mi ją.

Patrzy na mnie i marszczy czoło. Widzę przed sobą chłopaka, który we mnie uwierzył. Który zaraził się mną. Kiedy mówię o nim, czuję jakbym opowiadała o kimś innym. Jakby mi się rozmazał, starł gumką do mazania. Został jego marny zarys. Siedzę nad rzeką z chłopakiem, który pisze do mnie rano, ubierz się ciepło, bo jest rześko na dworze, dokładnie w momencie, kiedy wybiegam z domu z mokrą głową. Siedzę nad rzeką z chłopakiem, któremu daję z siebie maks 2 % a on robi za pozostałe 98. Z chłopakiem, który mówi, że kiedyś spadnie mi kamień z serca. Nie spadnie. Bo serce mam z kamienia.

***

- Jesteś taka bardziej dziewczęca niż kobieca –słyszę jak mówi ciepłym głosem do niej, a ona poprawia sobie kosmyk włosów. Śmieszna jesteś, taka wariatka. A tylko wariaci są coś warci, od zawsze tak myślałem. Wiesz co jest gorsze od potworów pod łóżkiem? Komary nad łóżkiem. Serio? Też znasz to polowanie?

Postałam chwilę progu, popatrzyłam na Ankę i Michała i wyszłam. Świetnie się bawili. Niby się umówiliśmy ale… Głupio tak jakoś przeszkadzać…

***

Oddzwoń proszę…

To już siedemnaste nagranie na mojej poczcie głosowej. 


To Michał.

Nie chcę z nim rozmawiać.

***

Kolejne połączenia były od Anki.

Z nią też nie chciałam rozmawiać.

Na poczcie Anka łkając mówi:

- Wiesz jak na was patrzyłam? Jak na królową i króla na amerykańskim balu. Jak na coś wyjątkowego. Jak na wygraną milionerach. Na twoją pewność siebie, na podjętą grę i na jego smutek. Na pożar w jego sercu i twoje umiejętne jego gaszenia. Na twoje nigdy, ewentualnie jakieś może. Na prąd którym cię raził. Na bliskość którą chciał ci dać, a której byłaś nieświadoma. Na grę gestów, potok słów. Na to jak wiele razy czekał tu na ciebie, na to jak drżał na dźwięk telefonu. Widziałam, jak bolały go twoje zniknięcia i nieobecność. Patrzyłam na twój brak dostępu, na brak wiary w drugiego człowieka.

***

W nocy miałam sen.

Śniły mi się motyle.

Były kolorowe i beztrosko fruwały mi w brzuchu. Siadały mi na nosie. Wywoływały mrużenie oczu. Kazały się sobie przyglądać, Kusiły feerią barw i przyjemnym łaskotaniem. Sprawiały że szerzej otwierały mi się źrenice. Usta. I serce. Przyciągały mój wzrok, wodziły za sobą. Były raz bliżej, raz dalej. Były delikatne, ulotne, kuszące, ciekawe. Jeden nieprzemyślany ruch mógł sprawić, że je spłoszę. Uszkodzę. Albo zranię…

'Motyle…

Znasz je?'

Pełna entuzjazmu wysłałam mu w środku nocy  spontaniczną wiadomość.

***

Odpisał, że zna już tylko ćmy.

***

A Anka, że przepraszają mnie oboje.


Podobało Ci się? Będzie mi niezmiernie miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad. Możesz na przykład dać mi lajka. O tu: KLIK Instagram tu: KLIK


Na Wasze historie czekam tu: glupiesercee@gmail.com lub tu: KLIK
 
Źródło zdjęcia: www.unsplash.com 

Podobne wpisy

0 komentarze