Nie potrafię w miłość.




Rysiek

Chciałbym od czegoś zacząć, ale niby od czego?

Wiem.

Może na początek się przedstawię.

Mam na imię Rysiek i jestem totalnym…


***

Marta

Teraz kiedy o tym wszystkim myślę siedzę w aucie, i niczym do modlitwy składam dłonie na nosie. Łzy lecą mi ciurkiem. Przyciszam radio, od pewnego czasu nie mogę słuchać lady pank. Wczoraj mi się śnił. Stałam pośrodku deszczu, a on rozłożył nade mną zielony parasol.

W głowie mam pięćset myśli naraz i właściwie nie wiem od czego zacząć. Bo niby już nie jestem jakoś strasznie młoda, ale odkąd jestem sama często chodzi za mną ten wiersz: 


‘Jestem Julią. 


Mam lat 23. 

Dotknęłam kiedyś miłości, miała smak gorzki jak filiżanka ciemnej kawy. 


Wzmogła rytm serca, rozdrażniła mój żywy organizm, rozkołysała zmysły. 


Odeszła. 


Jestem Julią na wysokim balkonie, zawisła krzyczę wróć, wołam wróć. 


Plamię przygryzione wargi barwą krwi. 


Nie wróciła. 


Jestem Julią. 


Mam lat tysiąc. Żyję.’*

I chociaż nie mam na imię Julia to poznałam ten gorzki smak, a kawę uwielbiam…

***

Rysiek 

 
Gdybym miał doprecyzować uczucie które mi wówczas towarzyszyło, nazwałbym je przerażeniem. Stałem na scenie życia, otoczony widzami, i zapomniałem tekstu. Chciałem coś powiedzieć, ale nie umiałem. Chciałem zejść, uciec, ruszyć się, ale nie mogłem. Inni stali, patrzyli, biegli, przechodzili, mijali mnie, a ja tkwiłem w miejscu, mając tę pieprzoną świadomość, że mogłem zmienić całe swoje życie. Widziałem, jak zakłada kask, zapina go, potem rękawiczki bez palców, i to jak wygładza kolorowe getry dłonią. Zapamiętałem każdy najdrobniejszy szczegół, to jak wkłada plecak w koszyk, przykłada nogę przez ramę, jak powoli rusza, jak obraca się ostatni raz w moją stronę. Pieprzyk na jej ramieniu miał kształt serca. Tak dobrze go zapamiętałem. Ale najbardziej kojarzę jej zapach. Tego dnia przyjechała prosto z piekarni jej rodziców w której pracowała i pachniała czymś magicznym. Zaryzykuję stwierdzenie – dla mnie pachniała domem.

***

Marta


Nikt nigdy nie głaskał mnie w ten sposób po włosach. Z nikim nigdy nie byłam tak blisko emocjonalnie po godzinie znajomości. Poznaliśmy się banalnie, kolorowy klub, kolorowe światła, kolorowe twarze. Zwrócił na mnie uwagę, cała byłam w takich fluorescencyjnych neonkach. Koleżanka przywiozła je z nad morza, i założyłam je sobie dla żartu wszędzie. Na szyję, na ręce, na głowę. Totalna głupawka. W sobotni wieczór zawsze miałam luz, w niedzielne popołudnie czekała już na mnie praca – taki urok, kiedy w twoje ręce ma w przyszłości przejść rodzinna piekarnia. Tańczymy do lady pank, początkowo myślę, że żartuje, kiedy mówi, że ma na imię Rysiek. Wychodzimy na zewnątrz, siadam na metalowych barierkach balkonu, odpalam papierosa. Wydmuchuję kółka, zabiera mi papierosa z dłoni, wyrzuca go. Wiem, że nie jest stąd, przyjechał do kolegi na festiwal komiksów, gier i kina. Prosi o numer, a mnie automatycznie w głowie dudni fakt, że jechał tu trzy godziny pociągiem, z przesiadkami. Po co mu mój numer? Przecież więcej się nie spotkamy. Wstukuję dziewięć cyfr w jego telefon, o jego numer nie proszę, moja komórka została w domu.

***

Rysiek


Klub w którym się poznaliśmy znajdował się nad rzeką. Tuż przed nim były takie metalowe beczki, w których rozpalone były ogniska, a ludzie grzali nad nimi dłonie. Dołączyłem do nich. Napisałem do niej sms-a, że czekam pod klubem, nie odpowiedziała. Chwilę później przeszła obok mnie, kolorowa, roześmiana, rozbawiona, nawet mnie nie zauważyła. Dopiero później okazało się, że jej telefon został w domu. Ulga. W ciągu kolejnych kilkunastu dni wymieniliśmy mnóstwo wiadomości, przegadaliśmy kilkadziesiąt godzin. Dziwił mnie ten nasz kontakt, dwoje nieznajomych sobie osób, jedna noc, klejące się bez najmniejszego problemu rozmowy. Niby cudownie, ale była bariera. Niby coś nas potencjalnie łączyło, ale po głębszym zastanowieniu się doszedłem do wniosku, że to tylko wirtualny sieciowy kabel. Słowa płynące z głośnika, nie z ust, taki świat jak z mojej gry, tylko zamiast wykreowanej postaci po drugiej stronie jest żywy człowiek. Wiedziałem, że jestem podatny na świat online, na przyzwyczajenie, na uzależnienie. I wtedy to uciąłem, ot tak, momentalnie. Zrzuciłem to na odległość, a żeby nie drążyła tematu, wrzuciłem zdjęcie, na którym widniałem w objęciach z koleżanką. Sprzed roku, ale co tam. Cel został osiągnięty. Przestaliśmy się kontaktować. Zadziałało.

Tak naprawdę chciałem spierdolić.

Uświadomiłem sobie jedno.

Rysiek chłopie, ty coś czujesz.

***

Marta


Kierowała mną prosta zasada. Kot za myszą, nie mysz za kotem. Odsunął się, w porządku. Miesiąc później poznałam znanego w naszym mieście dj-a. Na tamten moment byłam pewna, że to ‘ten’. I niech wszyscy, rodzice, przyjaciele, niech cały świat mówi mi, że on nie jest dla mnie. Ja wówczas wiem, że jest. Ja wiem swoje. Dominik miał dziecko, Karolinka miała sześć lat, kiedy go poznałam. On był w trakcie rozwodu, ja mówiłam, że poczekam. Nie widziałam tysiąca sprzeczek, ukrywanej przede mną prawdy, tego, że ten wspólny czas niedługo potem brutalnie sprowadzi mnie na ziemię. Pokochałam Karolinkę, a ona mnie, mimo, że nie była ‘moja’. Jej matka przyjeżdżała do niej dość regularnie. Ale to ja pilnowałam jej, kiedy nie miał kto z nią zostać, odbierałam ją ze szkoły, odrabiałam z nią lekcje, śpiewałam i się wspólnie z nią bawiłam. Kąpałam ją, czytałam jej na dobranoc. Z wypiekami na twarzy oglądałam wszystkie szkolne występy trzymając się na uboczu, roniąc łzę wzruszenia stojąc na schodach.

Kiedy ktoś cię oszukuje, to czujesz to wewnętrznie, ale mimo wszystko tłumaczysz sobie, że to nie tak, że ci się pomyliło. Kiedy nagle kolejna osoba odtrąca cię bez słowa wyjaśnienia, zastanawiasz się, co jest z tobą nie tak. Kiedy ktoś, kogo kochasz mówi ci, że wraca do matki dziecka, a ty jesteś zła, i ty mu przez wspólny czas życie niszczyłaś, to wiedz, że będzie boleć.

Na tą chwilę mogę mu z pełną świadomością podziękować, że uratował mnie przed samym sobą.

***

Rysiek

Nie wiedziałem, że kiedy kilkanaście miesięcy później zobaczyłem w środku nocy że jest aktywna na facebooku i wysłałem do niej wiadomość, to ona ściągnęła mnie myślami. Nie wiedziałem, że siedziała w Mc Donaldzie i zerkała na ekran telefonu. Nie wiedziałem, że właśnie pomyślała o tym, jak mnie się wiedzie. Wróciłem właśnie z pracy na kopalni, którą kochałem, mimo trudnego i wymagającego zawodu górnika. Może to też wtedy zaważyło? Przecież nigdy nie byłem gotów porzucić kopalni. Czy ona by to zrozumiała? Dziewczyna nauczona do pracy zdalnej, biurka i laptopa? Tej nocy nie liczyliśmy czasu. Tej nocy spontanicznie zaproponowałem, że przyjadę.

***

Marta


Od zawsze wierzyłam w prawo przyciągania. Bo jak inaczej to wszystko wyjaśnić? Przyjechał. Odebrał mnie z pracy, z piekarni. Dostałam nietypowy prezent. Mały plastikowy talerzyk.

***

Rysiek

Kiedyś w rozmowie zażartowała, że jak się wkurzy, to fruwają talerze. Jeśli miałbym oberwać, to już wolałbym takim…

***

Marta

Zabrałam go nad pobliskie jezioro, kochał wędkować. Dostałam książkę o tytule ‘Zakochaj się’. Nad lusterkiem w samochodzie zawiesiłam mu małe pluszowe serduszko. Kawa, obiad, spacer. Pusta sala kinowa, cisza, magia, dopowiadanie dialogów. To miało być kumpelskie spotkanie, ale coś we mnie pękło. Coś nie dawało spać. Magia, gdy słyszałam jego głos, magia gdy czytałam każdą wiadomość.

***

Rysiek


Spędziliśmy razem noc. Zostałem u niej. Ona otwierała wino, ja doglądałem bulgoczącego makaronu. Patrzyłem na nią, obserwowałem. Znów w ten sam sposób co kiedyś paliła papierosa siedząc na barierkach swojego balkonu. Odpinałem jej łańcuszek, patrząc jak odchyla głowę do tyłu, w wannie pełnej piany. Wzruszał mnie jej widok. To jak opiera głowę na moim ramieniu, kiedy prowadzę. To, jak śmiesznie trzyma kubek, kiedy pije herbatę. To, że płacze, kiedy opowiada, że jej przyjaciółka za miesiąc wychodzi za mąż. To, jak nieudolnie jeździ na łyżwach podpierając się o figurkę pingwina.

***

Marta

Urwałam się z pracy dwie i pół godziny wcześniej, tylko po to, żeby go przez moment zobaczyć. Nie zdążyłam się nawet wykąpać. Wsiadłam na rower i co sił w nogach pędziłam. Wiedziałam, że za moment wyjeżdża. Zabrałam ze sobą tą książkę, którą mi podarował. Poprosiłam o dedykację.

***

Rysiek

‘Dla kobiety, która ma w sobie coś, czego nie ma nikt inny. Urzekasz mnie we wszystkim. Mam nadzieję, że kiedyś odnajdziemy nas.’

***

Marta


Myślałam, że to dopiero początek.

*** 


Rysiek

Opowiedziałem jej o sobie więcej niż kiedykolwiek komukolwiek chciałem. Bałem się, że mogę coś poczuć. Bałem się, że mogę chcieć przestać być sam. Mogłem ją pokochać mocniej, niż sam bym tego chciał. Bałem się, że się przyzwyczaję.

Tego dnia uznałem, że nie potrafię w miłość.

Nigdy więcej się do niej nie odezwałem… 



Podobało Ci się? Będzie mi niezmiernie miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad. Możesz na przykład dać mi lajka. O tu: KLIK Instagram tu: KLIK


Na Wasze historie czekam tu: glupiesercee@gmail.com lub tu: KLIK
 
Źródło zdjęcia: www.unsplash.com 


* wiersz autorstwa Haliny Poświatowskiej

Podobne wpisy

0 komentarze