Wujek WIEM i ciocia DOBRA RADA.




Mrużysz oczy. 

Wskazówki zegara zakończone wektorem zaczynają się kotłować. Kręcą się niemiarodajnie, szaleńczo, wirują z prędkością światła. Do tego ten dźwięk rozsadzający głowę. To intensywne uderzanie dzwonka. 

Ten ciężki chód i ucieczka, która jest nie lada wyczynem. Ten palący problem i Ty na jego zgliszczach.

Zrywasz się gwałtownie.
Tak, to był tylko sen.

Podpierasz się rękoma o łóżko, pochylasz głowę. Musisz wstać, choć potencjalnie czujesz, że wchłania Cię otchłań czarnej dupy i że wstawać nie zamierzasz.

Wstajesz.

Gubisz się w swoim jestestwie i nie wiesz co dalej. Ktoś wylał Ci trzy wiadra pomyj na łeb. I oprócz mokrej głowy masz jeszcze komentarze. Jeden za drugim. Ten nie lubi. Ten nienawidzi. Tamten wręcz rzyga. Tysiące koncepcji.

Nie wiesz co począć, nie masz punktu zaczepienia, Twoje życie jebło Ci na łeb.

No przecież, przecież… Przecież możesz zapytać kogoś o radę… Bo ktoś przecież może, wiedzieć lepiej… I co by, kto by… i jak, i tak czemu?

Ale!!!

Telefon akurat Ci się rozładował.  A dostawca Internetu postanowił Ci go dawkować w porcjach i akurat teraz nie jest pora karmienia…

Dzięki Bogu!

Znów wracasz do tego okropnego uczucia, że coś Ci umknęło.  Świat stoi przeciw Tobie, a Twoja przyszłość zależy od kilku decyzji. Myślowy misz masz rozsadza Ci głowę. Gubisz się w błąkających się myślach, w labiryncie uczuć i oczekiwań.

Kurwa!

Nie wiesz co dalej.

Nie Twoja wina. Nie Twoja. Normalne! Więc… Zwalasz winę potencjalnie na kogoś. No, że tak wyszło. Masz milion przyczyn. 
 
W ferworze walki miotasz się dalej. I znów kogoś pytasz. O złoty środek. O panaceum na życie.

I się zaczyna.

Dostajesz czyjeś poglądy i czyjś punkt widzenia.
Toniesz w czyichś sugestiach, nie widząc na to zgody. Obijasz się jak mucha o szybę o czyjeś opinie. Łamiesz skrzydła na czyichś argumentach. Zaczynasz wierzyć, że tak właśnie myślisz…
 
Taki świat… Zespół organów doradczych na wyciągnięcie ręki. I każdy krzepko  wyrywa kuper, żeby wydać werdykt. Siedem głosów na tak, pięć na nie, szybka kalkulacja…

Nie pytaj!

Próbuj! 

Gub się i błądź! Popełniaj błędy, zdzieraj kolana.
 
Odkręć swój szklany słoik, wejdź do niego, nakryj się szczelnie zakrętką i pomyśl… o sobie. Wyciągnij rękę. Do siebie. Nie stawiaj muru. Za sobą.

Bo nikt, nikt, pamiętaj.

Żaden wujek WIEM i żadna ciocia DOBRA RADA nie przeżyją Twojego życia za Ciebie.

Ono jest Twoje.

Jedno. Dla Ciebie.



Podobne wpisy

1 komentarze