Bezwarunkowa miłość.





6 grudnia

Agata

Umawiam się z nią o piętnastej w naszej ulubionej knajpce. Widzę ją przez szybę. Macha mi, podskakuje, wykonuje niezdefiniowane ruchy ciała.

- Już ci zamówiłam. Naleśnika z bananami i czekoladą. On jest taki cudowny – wzdycha rozpromieniona. Najlepszy, najwspanialszy, no mega.

- Naleśnik? – pytam zdziwiona.

- Jaki naleśnik? Hubert.

Wymownie przewracam oczami.

- Pamiętasz? Mówiłam ci, że sobie w tym roku znajdę bogatego męża i…

- I wiem… jest cudowny. Murarz? Tynkarz? Akrobata?

Dwunasty grudnia

Hubert

- Mistyfikacja stara - Hubert mój kumpel, dzwoni przed północą i zaczyna opowiadać.

- Mistyfikacja?

- Halucynacja.

- Agata?

- Odpust.

- Jak to?

- No wiesz. Żarło, żarło i zdechło. Stara, znamy się trzy tygodnie. Ona zaplanowała nam Boże Narodzenie, sylwestra, trzech króli, Wielkanoc i majówkę. Dłuższy urlop pominęła, bo jeszcze nie wie kiedy.

- Nie podoba ci się?

- Podoba. No wiesz, dobra jest dupa. Pomyślałem sobie, że kiedyś do niej wpadnę. Poznamy się. Pogadamy, przyniosę koks, później zamówimy dziwki. Że fajnie będzie. Wesoło. Że się napijemy razem wódki…

- No i byłeś?

- Byłem. Opowiedziała mi, że znalazła na fejsie moją byłą. Już wiem, że miały taki sam numer farby do włosów,  ja jestem ten sam rocznik co jej eks, mam taką samą oprawę oczu jak on i tyle samo liter w imieniu. Więc ona uważa, że jesteśmy sobie przeznaczeni, bo w życiu szuka się czegoś podobnego…

Dwudziesty drugi grudnia

Agata

- Pewnie z kimś pisze – mówi jednocześnie dłubiąc widelcem w sałatce. Umówiłyśmy się, żeby złożyć sobie świąteczne życzenia. - Jest non stop na fejsie.

- Przestań go stalkować i śledzić.

- Nie stalkuje psycholko. Tylko sprawdzam, a to różnica.

- Naprawdę uważasz, że faceci marzą o pisaniu z kimkolwiek przez dwadzieścia cztery godziny na fejsie? Faceci marzą o świętym spokoju i czymś ciepłym do jedzenia, zrozum. Nakłanianie budzi opór. Pozwól mu działać z własnej woli.

- Wszyscy moi eks już mi złożyli życzenia na święta. Wszyscy. Nawet tamten Piotrek. A on nic.

- Wigilia jest dopiero pojutrze, a wy nie jesteście parą.

- Powinien napisać pierwszy, ubiec ich, jeśli mu zależy. Sama wiesz…

- Wiem, że on ma do ciebie pewną słabość. Lubi cię. Kręcisz go. Ciekawisz. Pozwól mu na to. Nie rób przez chwilę nic. On tak trochę myśli, że ma cię w garści. Chcesz, żeby biegał za tobą z różą w zębach? Dzwonił, pisał, wystawał pod blokiem? Grał na ukulele?

- Powinien…

- To wejdź na portal zdesperowani.pl i tam takiego szukaj. Nikt normalny się tak nie zachowuje. Zerzygałabyś się. Pamiętasz Czarka? Czarkowi wszystko pasowało. Czarek tylko chciał, żeby go chcieć. Bo gdyby go ktoś chciał, to on byłby szczęśliwy. Typowy przykład faceta – bluszcza. Czyli takiego, którego nigdy nie uszanujesz, bo będziesz go miała za podnóżek.

Dwudziesty siódmy grudnia

Hubert

- Wiesz, że całe święta milczała?

- Czyli odpocząłeś? – mówię z ulgą w głosie, szczęśliwa, że Agata raz w życiu mnie posłuchała.

- No wiesz jak jest… Człowiek się szybko przyzwyczaja.

- Do czego niby? Nie całowaliście się nawet. Nie było seksu. Nie chciałeś dać się temu rozwinąć. Byłeś niecierpliwy, że ci się naprzykrza. Nie wiedziałeś, czego chcesz. Nie chciałeś, żeby na tobie wisiała, żeby była od ciebie uzależniona emocjonalnie, ani żeby nie wymagała adoracji dwadzieścia cztery godziny na dobę. Nie chciałeś jechać do niej w święta z prezentem i kolędową serenadą.

- Zrobiłem to celowo.

- Celowo?

- No wiesz… Żeby zobaczyć, jak zareaguje…

Dwudziesty ósmy grudnia

Agata

Siedzi i bawi się telefonem.

- Chyba przepadnie nam ta rezerwacja.

- Jaka?

- No wiesz… Myślałam, że skoczymy w te góry w sylwestra.

- Myśląc o brakach przyciągasz brak. Przestań się zadręczać. Ja z tobą pojadę.

- A on?

- On jest zajęty swoimi  sprawami. Więc niech dalej będzie. Ktoś mi kiedyś powiedział, świat nie kręci się wokół ciebie i miał świętą rację, wiesz? Strasznie się wtedy zdziwiłam. Pamiętam to dokładnie. Nawet bardzo.  Hubert cię lubi, ale ma swoje życie. Ty lubisz Huberta, ale też masz swoje życie. I tego się trzymaj. To o której jutro wyjeżdżamy?

Dwudziesty dziewiąty grudnia

Hubert

- Nie wiesz co Agata robi w sylwestra? – pyta drapiąc się po karku, widzę, że jest lekko zmieszany.

Wybucham śmiechem.

- Nie wiem – odpowiadam pakując narciarskie spodnie do walizki, i lekko mi wstyd, że kłamię.

- Chciała żebyśmy jechali w góry. Postawiła mnie przed faktem dokonanym. Sama zdecydowała. Teraz już o to nie pyta. Nic. Zero. Cisza.

- No i?

- Żaden facet, podkreślam, żaden nie będzie chciał być nigdy osaczony. A ona była na dobrej drodze. Zarzucała mnie swoimi sprawami. Matkowała.

Udaję, że nie zrozumiałam. Jestem ciekawa jego zdania.

- Wiesz jak to wyglądało z mojej perspektywy? Ona ciągle szczebiotała a ja szukałem magicznego pilota, który by ją czasem wyłączał. Mam dziś urodziny (kup mi prezent), jaką mam założyć sukienkę (w każdej wyglądam pięknie), ubierz się ciepło (moja matka nie żyje od sześciu lat), co robiłeś (na pewno nie byłeś w toalecie), jesteś z nią (moją eks, z którą nie jestem dwa lata), gdzie jechałeś? (w tamtą stronę nie masz do pracy), czemu nie odpisujesz od trzech godzin czternastu minut, trzydziestu trzech sekund? (dlaczego masz mnie w dupie?), wrócisz do niej (na pewno wrócisz), czemu masz cienką kurtkę (przeziębisz się i nie będziesz przyjeżdżał)… Ona mi pokazała postawę z gatunku dla ciebie wszystko. Rozumiesz stara? Spanikowałem. Podała mi się na tacy.

Trzydziesty grudnia

Agata

- Czego wyjesz? – pytam.

- Bo chyba zależy mi na nim.

- Chyba tylko po alkoholu – śmieję się, kiedy zamawiamy kolejnego grzańca. – Agata, spójrz na to z boku, poobserwuj siebie. Mam nadzieję, że się ubawisz. Na twojej głowie brakuje tylko szyldu, dostępna od ręki, on tak to widzi, kumasz? Nie mówię, że robisz coś źle. Po prostu działasz nieświadomie.

- Nie przeginaj. Aż tak go nie sztorcuje.

- Mam prosecco (przeleć mnie), masz ochotę je ze mną wypić (przeleć mnie), dlaczego nie masz czasu (nie przelecisz mnie?), to może jutro (już odpinam stanik), pojutrze? (majtki mam w dole)… Agata… Ty nie jesteś desperatka. Kumasz?

Trzydziesty pierwszy grudnia

Agata

Wychodzimy rano z masażu. Agata jest potargana, nieumalowana, mimo to pięknie wygląda. Mówię jej o tym.

- Po południu wskoczysz w moją sukienkę. Potem zrobimy ci zdjęcie, potem je wrzucasz. No wiesz, jesteś piękna, masz się świetnie, chodzi o to, żeby Hubert zobaczył.

- Jego to nie interesuje.

- Interesuje. Podałaś mu się na tacy.

- No i?

- No i teraz na tacy będzie pusto.

O północy Hubert dzwonił do niej szesnaście razy. I do mnie siedem. Potem przysłał kila Smsów. Mnie więcej o czwartej nad ranem się nad nim zlitowałam. Wstałam, upewniłam się, że Agata śpi, i po cichu się spakowałam.

‘Kościelisko, ulica Strzelców Podhalańskich’. Uprzedzam, że zabieram Twoje auto. Wracacie pociągiem. Za ile będziesz?

Pierwszy stycznia

Sześć godzin później mijałam się z nim w drzwiach ukradkiem otaczając wzrokiem śpiącą jeszcze niczego nieświadomą Agatę.

***

Po południu do mnie zadzwoniła.

- Dziękuję…

- Bezwarunkowa miłość to piękna sprawa Agata

- Wiem…

- Ale dopiero tuż po tym, kiedy wszystkie twoje warunki zostaną spełnione.

Podobało Ci się? Będzie mi niezmiernie miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad. Możesz na przykład dać mi lajka. O tu: KLIK Instagram tu: KLIK

Na Wasze historie czekam tu: glupiesercee@gmail.com lub tu: KLIK
 
Źródło zdjęcia: www.unsplash.com 

 

Podobne wpisy

0 komentarze